DEJ.A VIE:S

środa, sierpnia 30, 2006

# one-1-one

one-one-one
Absolutely most important number of this morning
Uncomplicated like an emergency dial number with quite the same sens
You chose this one to save your life...after long, looong night in Orange Rooms..just another "after" :)
Among many other available options (in vending machine at office), one-one-one is my special drink code for very strong, very black, coffee indeed...as Dave likes the most. Yes, I know. I was to stop drinking coffee,but you know..there is always some but...
Anyway, that`s my first post in english, as you see. It`s because, Deja-vies is likely to have another reader, or maybe I should say, the only reader !!! Let me introduce You, Clare - one of the most normal person in a place where I spend most of my time.Yeah, at work. Honestly, It doesn`t sound good that u are going back to Hong Kong or US or wherever ;) Does it ?
Yes, but where is the rest ? Guys !!! Where are You all ?!?! Here is not a living soul !
I need to say that I`m quite concerned, cauze..No comments found !!!!????
I see, Ol is somewhere at the rancho with her horse and wind in her hair, Wonderland is gonna to catch two Oscars in the same time, while looking for some new house. Pola propably is trying to surf in shoes on her ... In bathroom, like her Japanese mate, somewhere on 147th floor in city centre of Tokyo. As for Brach, where are you man ?! I know, Concrete exam...
As for all my dear friends...I miss you guys !!! I`m missing you much. But, In two months we are having fun In decadency, yeah ! Dave is gonna to be in Poland on 19th October.


Madagaskar...should be seen together, with whole that cartainty...

Dave

niedziela, sierpnia 20, 2006

# krople

Popatrz, ale leje. Leje bez przerwy, tam na dworze gęsto i szaro, tu przy balkonie kroplami ścinającymi sie, twardymi które robią plaf i rozbijają się z odgłosem klapsa, jdna po drugiej, jedna po drugiej, ohyda.
Teraz zjawia się u góry, w ramie okiennej, kropelka, chwilę drży na tle nieba, które rozszczepia je na tysiąc wygaszonych błysków, rośnie, chwieje się, już ma spaść i nie spada, jeszcze nie spada. Wczepia się wszystkimi pazurami, nie chce się oderwać, i widać, że trzyma się zebami, podczas gdy brzuch jej rośnie, całe kroplisko zwisając majejastaycznie i nagle już-już, plaf, nie ma, nic, trochę wilgoci na marmurze.
Ale są i takie, co popełniają samobójstwo, poddają się od razu, kiełkują w ramie okna i natychmiast rzuacją się w przepaść, mam wrażenie, że widzę wibrację ich skoku, ich nóźki odczepiające się i krzyk, które je upaja w ten nicości spadania i unicestwiania się. Smutne krople, okrągłe, niewinne klople, Do widzenia, krople, do widzenia.


Rozbijanie się kropel - Julio Cortazar

środa, sierpnia 16, 2006

# apartment 26

Apartment 26.
Prawie jak penthouse. I „Prawie” zdaje się tu nie robić wielkiej różnicy.
Zmęczony wtapiam się w skórzany fotel, a nadchodzący z oddali stukot butów, oznajmia że piwo zaraz będzie podane do stolika. Luźno wyciągam nogi i z ukosa spoglądam na mecz Anglia-Grecja. Wygrywamy..to znaczy Anglia wygrywa. Wszystko to na 90`ciu calach które są chyba najbardziej odpowiednim rozmiarem na takie miejsce, masz wrażenie jakby Beckham przebiegł tuż obok Ciebie...z barku do salonu.
Po minucie wrzask kibiców ucicha na rzecz Laurin Hill, która jak na życzenie w niespotykanych dotąd remix`ach koi całodniowe zmęczenie. Jej anielski głos, mmm– chyba czas rozpocząć zasłużony relaks....isn`t ?



Właśnie dziś rozpoczeła się misja „Tango nad Tamizą”
Jeeeny, nie wiem czy mogę zdradzić szczegóły..... Mogę ????????????????
Muszę tylko sprawdzić połączenia, zabookować bilet i samochód.
Zrobić kilka telefonów. Lecę do Polski...już niebawem, nareszcie.
Zanim jednak to się stanie, muszę jeszcze znaleźć, długo wyczekiwane mieszkanko na najbliższe...lata ? Chyba tak, ale napewno nie na wieczność. Nie, nie. Nie ma takiej opcji.
...i zapisać się w końcu na uniwerek, a w między czasie wyspać się i może w końcu coś ugotować...cokolwiek, byleby wcześniej nie miało temperatury poniżej zera i śniegu na opakowaniu.
Dave vs Pascal :D

czwartek, sierpnia 10, 2006

# limonka

….kilkaset chwil później

Mineło już znacznie więcej czasu niż mogłoby się wydawać, nie policzalnie więcej aniżeli miesiąc I parę dni plus jeszcze kilka minut.
Wszystko przez to że, wraz z czasem mijają emocje, niepewności i przypadki. Kurzem pokrywają się słowa niewypowiedziane, ukryte za śmieszną pantomimą, dla których najbardziej odpowiednim miejscem jest strych z dziurawym dachem.

…kilkaset chwil później

W mailowej skrzynce ląduje remix Fertile Ground - "Let the wind blow" .
Z bergamotką Earl Greya, znów wpadam do Wonderlandu, który ostatnio dumnie zamienia się w Annowy Wonderwood. Lovely. Rozglądam się tu za pewnym...teraz już chyba tylko statystą, z nad brzegu Wisły, który miał odegrać wielką rolę jednak nigdy nie doczekał się swojej partii scenariusza. Uuu szkoda, a zapowiadał się Oscar.
Czyżby jeszcze wszystko przed nim ?? Nie wiadomo. Podobno Pani Ann K. pisze maila w tej sprawie, gdzieś między odpoczynkiem, Kitschem, a kręceniem swojego pierwszego dzieła :)
Poczekamy...trzymam kciuki za produkcję.

…kilkaset chwil później

Wymyślam downhill na hulajnodze, z Mount Southampton Everest.
Wymyślam go po długiej kolejce Guinnessa, co naprawdę nie jest dobrym pomysłem, szczególnie jeśli po paru sekundach bez żadnego przyzwolenia, hulajnodze wydaje się że jest małym AirBusem i poprostu leci ! Jakby tego było mało, kwadrans po nie fortunnym zderzeniu się z ziemią (ze mną jako pilotem), na Britton Road, rozgrywa się szybki street battle z Angolami….może jeśli naprawdę nie dostanę roli w Annowym filmie, to może chociaż zostanę tam kaskaderem, hmm ??
Ann masz jakąś rolę dla średniego wzrostu kretyna z brakiem przysadki ? Jeśli tak to się pisze !

Dziś debiut.Po długim poszukiwaniu brown sugar, próbuje robić Caipiroshke..tak Ol ! Caipiroshke !
Mam odpowiednią szklanke, odpowiednio zieloną limonkę, przystrzyżone słomki w imprezowych kolorach i odpowiednią ilość ... skruszonego lodu ;)
Nie jest to oczywiście nawet pseudo dekadencka caipiroshka, przyżądzona przez nowego barmana (Ol czy on już się nauczył przyrządzać naszą miksturkę ?), ale jak to mówią, nie od razu drina dopracowano, ha ! Myślę że do Twojego przyjazdu, receptura dojrzeje i będzie jak znalazł na brytyjską pogodę pubową.


Ann..proszę pozdrowić odemnie Grzegorza. O!


"Freud on Freud...

Weaknesses are my strenghts. I`m obsessive so I don`t give up but I have to a low boredom treshold." - David Freud, The Guardian 04 Aug 2006


"Taken higher

The awful thing is that this freedom is wonderful - it`s great being able to do something without worrying about being held up or late" - Judith Cameron, The Guardian 05 Jul 2006

piątek, sierpnia 04, 2006

# Unforgivable


Dave is unforgivable … stimulates the senses in ways never imagined, rare blend of pure, uncontained, and unrestrained emotion.

Got ya ?