DEJ.A VIE:S

piątek, września 29, 2006

# hmmmm

http://praca.gazeta.pl/gazetapraca/1,74785,3631256.html

wtorek, września 26, 2006

# „Odchodzę w przedbiegach Dave...”

Widzisz to jest tak że czasem mamy więcej szans niż nam się może wydawać. Każdego dnia, z każdym porankiem...jeśli tylko rano obudziliśmy się mając siebie samego w jednym kawałku.

Dlaczego tak trudno jest ci zrobić ten jeden krok, przecież mówiąc „nie dam rady” tracisz więcej siebie, aniżeli gdybyś chociaż spróbował.

Sama ambcja jest śmieszna kiedy nie towarzyszy jej praca. Marzenia nie mają szans na spełnienie, jeżeli w ich realizację nie włożysz całego siebie. Jeśli nie będziesz świadomy tego co masz, ale i zarazem nie będziesz wiedział czego chcesz od życia dzisiaj, jutro, za tydzień.

Ktoś bliski, powtarzał mi kiedyś że moja świadomość własnej osobowości jest dalece większe aniżeli możliwości – w bardzo łagodnej wersji. Dla mnie to było poprostu ambicją. Nawet kiedy zdarzało mi się być na dnie, nie zapominałem o celu, o marzeniach o tym co mogę zrobić nawet jeśli dzisiaj nie jestem w stanie temu podołać.

Nie wolno zapominać, nie wolno zrażać się niepowodzeniami i nawet jeśli wszyscy wokół śmieją się z Ciebie...Ty i tak wiesz do czego dojdziesz, dalej aniżeli Oni mogą sobie wyobrazić.

Nie czekaj więc na to co przyniesie kolejny dzień, bo rzadko kiedy sprawy toczą się tak jakbyśmy tego chcieli. A jeśli nawet i za rok ciężkiej pracy będzie tylko gorzej, zawsze będziesz mógł spojrzeć bez wstydu w lustro, mówiąc „Dałem z siebie wszystko”.

Jeśli zaś będziesz miał na tyle szczęścia żeby wszystko mogło się ułożyć bez jakichkolwiek problemów, korzystaj z tego jak tylko możesz. Starając się przy tym nie marnować ani chwili.


piątek, września 22, 2006

# A serce kobiety jest tym, co powoduje, że świat trwa.

Kiedy Pan stwarzał kobietę, był to już jego szósty dzień pracy, w dodatku po godzinach. Pojawił się anioł i spytał: - Czemu zajmuje Ci to tyle czasu? Pan mu odpowiedział: - Widziałeś zamówienie? Całkowicie zmywalna, ale nie plastykowa. Ma 200 ruchomych części, wszystkie wymienne. Działa na kawie i resztkach jedzenia. Ma łono, w którym mieści się kilkoro dzieci naraz i którego nie widać, kiedy się urodzą. Ma pocałunek, który leczy wszystko, od startego kolana do złamanego serca. Anioł zbliżył się i dotknął kobiety: - Ale zrobiłeś ja miękką, Panie? - Tak, ale zrobiłem ją także twardą. Nawet nie wiesz ile może znieść lub osiągnąć. Anioł zauważył coś na policzku kobiety: - Wydaje się, że ten model ma skazę. - To nie jest skaza. - zaprzeczył Pan - To łza. - A po co są łzy? - zapytał anioł. Pan odpowiedział: - Łza to sposób, w który wyrazi swoja radość, wstyd, rozczarowanie, samotność, ból i dumę. Anioł był pod wrażeniem. - Jesteś geniuszem, Panie, pomyślałeś o wszystkim. To prawda, że kobiety są zdumiewające. Kobiety mają siłę, która zdumiewa mężczyzn. Uśmiechają się kiedy chcą krzyczeć, śpiewają kiedy chcą płakać, płaczą kiedy są szczęśliwe i śmieją się kiedy są zdenerwowane. Nie kupią sobie nowych butów, ale swoim dzieciom tak. Wiedzą, że objęcie i pocałunek może uzdrowić zranione serce. A serce kobiety jest tym, co powoduje, że świat trwa.

środa, września 20, 2006

# Atlantic Park View

# uff nareszcie

Kolejny poniedziałek w nowym miejscu, jeszcze tak niedawno bardzo dalekim od czegokolwiek co przypominało mi mój stary dom i te wszystkie ulubione miejsca.
Dziś jestem już prawie, tuż o krok, od nowego domu na parę nastepnych lat. Mam nadzieję, bo szukanie odpowiedniego miejsca doprowadza mnie już do lekkiego że tak powiem ... – Ol, zaraz mnie coś trafi :) ..i prosze cię, nie zabieraj ze sobą zmywarki !!!!! :D

Zaparzam kawę, prasuje koszulę, biegam po całym domu w poszukiwaniu telefonu.
Aniese powiedziała że jestem dobrym materiałem na kure domową. Kura ?! a i owszem, ale od Panów D&G. Niezrozumiała, a Ja byłem tym zbyt ubawiony żeby wytłumaczyć jej dlaczego kura, i dlaczego od D&G. Odkąd wprowadziła się Aniese w domu mówi się po angielsku i włoski, a w pracy natomiast poznaje chiński. Jak tak dalej pójdzie zostane poliglotą :P

Poprawiam na prędce krawat, zabieram teczke, odbieram telefon w drodze po zbawczego Red Bulla i porannego Times`a. Czas zacząć poniedziałek...po raz drugi, bo przecież parę godzin wcześniej wróciłem z Orange`u i Mono. Obiecałem sobie że początek tygodnia przywitam z niewyczepralną ekspresją własnej osobowości, poprzedzoną przynajmniej osmio godzinna drzemką. Nie udało się – całe szczęście, bo było naprawdę fachowo – a efektem tego, nad ranem z domu wywlekło się coś podobnego do Dave`a.

Wtorek był pod znakiem nie dobrych wieści od agenta nieruchomości..
...tak wysoki depozyt ( 4000 poundz ) spodowodowany jest tym iż jest Pan w Anglii od mniej niż pół roku, co oznacza że nie jest Pan dostatecznie wiarygodny. Gdyby był Pan lekarzem lub prawnikiem to co innego.
Nie pytajcie mnie dlaczego akurat te zawody są tu naznaczone większym zaufaniem publicznym aniżeli inne profesje.
Sprawa domu znów się odwleka, bo ani Ja, ani Ol nie zamierzamy płacić takich pieniędzy, a Landlord nie zamierza jak narazie zmienić zdania. Czasu zostaje coraz mniej, zaledwie parę dni na podpisanie jakiejkolwiek umowy o dom, mieszkanie, kawałek dworca, cokolwiek.

No i jest środa, negocjację z Landlordem trwały cały poranek, aż w końcu...mamy dom !!!!!!
Landlord odpuścił, agent wisi za mnie swoją głową, a Ja przeprowadzam się już za tydzień.

Ktoś się pisze na parapetówe ?????
Ol w Twojej sypialni jest TV, mam nadzieje że się nie obrazisz jak go zwinę do swojego pokoju :P i zabieram też jedną komodę :P

poniedziałek, września 11, 2006

# home sweet home

Ok, to będzie taki szybki post.
Szybki, bo jest już 5.22PM i wypadałoby wrócić DO D.... ,znaczy się wyjść z biura, tak może będzie lepiej.
Dziś chyba po raz pierwszy, przekonałem się o tym że zadomowiłem się tu już prawie na dobre. A wszystko to przez krótką pogawędkę z parą Polaków, których przedstawił mi mój dyrektor jakieś10 minut temu.
Pamiętam jak dwa i pół miesiąca temu tak samo jak Oni, miałem milion pytań. Dziś już sam na te pytania odpowiadałem i to w sposób który może świadczyć tylko o tym że Anglia stała mi się znacznie bliższa. Do tego wszystkiego w szufladzie mam kilka poważnych ofert – kandydatów na nowy dom – które przeglądam z ogromnym nie zdecydowaniem, no bo co tu wybrać ? Czy tradycyjny, stary angielski domek który co prawda jest na obrzeżach miasta, ale za to położony blisko pracy, w cichej angielskiej dzielnicy, z ogrodem na tyłach i szklarnią ? Czy może macro penthouse in City Centre, który musiałbym wyposażyć w meble których jeszcze nie mam ?
Do tego dochodzi mnóstwo innych spraw, które na szczęście mam już sa sobą, a co za tym idzie mogę się skoncentrować na studiach, czwartkowej piłce podczas lunchu, włoskiej restauracji, i wybieraniu kijów golfowych....a może jednak deska byłaby lepsza Hmm ?
Dobrze wiem że minie jeszcze wiele czasu ,nim tak naprawdę będe się czuł tu jak u siebie, ...jak u siebie, bo nawet jeśli nie chcę tu zostać na zawsze, musze przyjąć opcję że narazie Anglia też będzie moim domem. Tak żeby przynajmniej milej sie wracało z pracy...DO DOMU !

Pozdrowionka dla Was !

piątek, września 01, 2006

# Jesus is my homeboy :)

Sunday night fever, a lot of drinks, music and people having great fun. Amongst all of that I`m noticing some guy with t-shirt like this one below…


That`s definitely great. Isn`t ?